V Zlot Freediverek - Kulka, jez. Łęsk 12-13. lipca 2014

V edycja była wyjątkowa, ale nie z powodu tej cyferki z przodu. Była wyjątkowa jak każda inna, bo stworzyły ją wyjątkowe, wspaniałe dziewczyny, kobiety, które nie boją się próbować nowych doznań i przełamywać swoich lęków.

Kulka nad jez. Łęsk, gdzie wspólnie spędziłyśmy weekend 12-13. lipca, nie przywitała nas zbyt przyjaźnie. Było chłodno, trochę padało, ale wiedziałam, że to nie stanowi żadnej przeszkody, aby doświadczenia nabyte tutaj pozostały w pamięci wszystkich na długo, a może i już na zawsze.

Wśród uczestniczek były osoby, które miały już świadomość czym freediving jest, ale większość nie wiedziała jeszcze za bardzo czego się po nim spodziewać. Dlatego zostały przydzielone do grup odpowiadających ich doświadczeniom, a całość zajęć została ułożona w taki sposób, aby odkrywać kolejne warstwy freedivingowego świata.

„Pierwszaczki” – jak to czule ma zwyczaj nazywać je Agata, były głównie pod jej opieką i Emilki, która sama wyłoniła się spośród uczestniczek Zlotu wcześniejszej edycji. Małymi kroczkami zbliżały się ku głębinom, kolejno dowiadując się co dzieje się z organizmem podczas wstrzymywania oddechu, jak prawidłowo oddychać przed i po, a dopiero dalej jak wstrzymać oddech na dłużej niż wydawać by się mogło to możliwe. Wspaniale było widzieć te uśmiechnięte i radosne twarze, gdy udało się im osiągnąć coś co wcześniej uznawały za niemożliwe. „Jak to - to naprawdę można wstrzymać oddech ponad 2 minuty? I nic się nie dzieje? I ja to miałabym umieć zrobić?” O tak, a to przecież dopiero początek tej przygody :)

Grupa zaawansowana od początku ochoczo nastawiona na freedivingowe doznania, po krótkim przypomnieniu co i jak, chwili rozgrzewki i relaksacji na brzegu, z ogromnym zapałem pomimo bardzo mokrej pogody ruszyła na podbój głębin. Jednak celem nie było sięganie dna czy pobijanie własnych rekordów. Za priorytet przyjęłyśmy dobrą zabawę w zgodzie ze swoim ciałem, co Irek i ja jako opiekunowie tej grupy mieliśmy wielką przyjemność zaobserwować.

Wieczorem wysłuchanie zwierzeń o przeżyciach doświadczonych tego dnia były jak zwykle dla nas bardzo dużą przyjemnością. Na deser był wykład Oli, która ponownie pobudziła do działania i spełniania marzeń, które bez naszej pomocy same się nie spełnią.

Niedzielna atmosfera na Kulce była doskonała. Na niebie pojawiło się słońce a nastroje dziewczyn były równie pogodne. Wszystkie z wielką energią stawiały czoła powierzchniowej tafli wody, robiąc scyzoryki i wciągając się po linie w dół - ale nie na wyścigi, nic na siłę i tylko tam, gdzie uznały, że jest odpowiednie miejsce, aby zawrócić.

Dodatkową atrakcją była winda udostępniona przez Prezesa Stowarzyszenia Freediving Poland, na której zorientowane freediverki miały przyjemność się przejechać. Jak same przyznały, była to świetna zabawa i tylko ograniczenie, którym był czas skłoniło do opuszczenia tej ciekawej konstrukcji z balonikiem.

Na koniec raz jeszcze wszystkie uczestniczki podzieliły się swoimi doznaniami, których doświadczyły podczas tych krótkich, ale niezwykłych dwóch dni na Kulce. Dla mnie jako współorganizatorki tego wydarzenia był to najmilszy moment. To niezwykłe słyszeć o tych przeżyciach, emocjach i wszystkie pozytywne słowa od tylu osób. Doskonale pamiętam jak byłam jeszcze dwa lata temu na ich miejscu, po tej drugiej stronie. Wciąż nie wiem jak i kiedy to się stało, że freediving pochłonął mnie całkowicie. Wiem jednak, że jest niezwykły i wiele osób tak jak ja nie potrafi już bez niego żyć.

Do zobaczenia za rok na VI edycji Zlotu Freediverek!

Agnieszka